Archiwa kategorii: Artykuły

Jesteśmy bardzo często jak ludzie z dzisiejszej Ewangelii, szukający Chrystusa dla swoich  celów. Spragnieni raczej doczesności i szukający zaspokojenia naszych materialnych potrzeb nie zwracamy uwagi na coś głębszego i dla naszych  oczu zakrytego. O gdyby się tak objawił nam się jako rozmnażający chleb, a jeszcze lepiej dolary lub Euro… Niewątpliwie wszyscy bylibyśmy gotowi mu uwierzyć, ogłosić go, co najmniej prezydentem lub ministrem finansów. Ale że nam proponuje jakiś tam  „chleb życia”… któż by się takimi banialukami przejmował. Spróbuj powiedzieć te słowa Chrystusowe o chlebie życia swojemu szefowi w pracy, albo nawet swojej koleżance, z którą pracujesz w tym samym pokoju biurowym… i co? jaka byłaby reakcja? Uśmiech politowania na twarzy „zaczepionego”, wymowny gest palcem na czole, zdziwienie i strach w oczach… Ale kiedy pojawiają się  współcześni „prorocy” , to iluż jest gotowych takim „prorokom” uwierzyć? Troszczymy się bardzo o ten chleb, który ginie, troszczymy się bardzo o doczesność. Ale czy…

Czytaj dalej

Uważny słuchacz niedzielnych czytań podczas celebracji eucharystycznej bez trudu zauważy charakterystyczną prawidłowość, że pierwsze czytanie, zwykle ze Starego Testamentu, i Ewangelia zawsze mają wspólny temat. Dziś jest nim niezwykła obfitość pożywienia, która zapowiada dokonujący się na naszych oczach cud Eucharystii. Chrystus po modlitwie dziękczynienia dokonał cudownego rozmnożenia pięciu chlebów jęczmiennych i dwóch ryb, które miał ze sobą pewien chłopiec. Z pewnością jego przezorna matka, dając mu prowiant na drogę, gdy chciał z bliska zobaczyć Mistrza z Nazaretu, nie mogła ani przez moment przypuszczać, że jej syn przejdzie do historii zbawienia. Nie wiemy też, w jaki sposób Andrzej, brat Szymona Piotra, dowiedział się o jego skromnym prowiancie. Może chłopiec chciał się podzielić swoim jedzeniem z którymś ze zgłodniałych uczniów Jezusa lub innych słuchaczy tam obecnych? W każdym razie użyczył tego, co miał wyłącznie dla siebie. Opisane w dzisiejszej Ewangelii cudowne rozmnożenie chleba nie tylko więc zapowiada Eucharystię, ale pokazuje zarazem, jak…

Czytaj dalej

Trzecie przykazanie Dekalogu zobowiązuje do świętowania dnia Pańskiego. Jan Paweł II w liście Dies Domini z 1998 roku przypomniał, że zgodnie z chrześcijańską tradycją na świętowanie niedzieli składa się przede wszystkim udział w Eucharystii oraz odpoczynek w duchu chrześcijańskiej radości i braterstwa . Jednak coraz bardziej doświadczamy, że trudną sztuką jest dobrze wypocząć. Praca i konieczność utrzymania pozycji społecznej zdają się nie dawać szans na jakikolwiek, choćby krótki, relaks. Troska o własne zdrowie ciała i ducha, jak również podtrzymywanie więzi rodzinnych i przyjacielskich coraz częściej przegrywają z poczuciem lojalności wobec pracodawcy. Być może tej samej pokusie nadmiernego działania ulegli Apostołowie, skoro Jezus mówi do nich: „Idźcie sami na miejsce pustynne i wypocznijcie nieco” . Czyż można mieć komuś za złe, że powierzonej sobie sprawie służy z najwyższym zaangażowaniem? Problem jednak leży w tym, że człowiek służy „sprawie”, gdy tymczasem — jako dziecko Boże — powinien służyć jedynie Bogu. Tym bardziej…

Czytaj dalej

Jezus powołuje swoich uczniów do głoszenia Ewangelii. Daje im konkretne wskazania, w jaki sposób mają wykonać swą misję. Uczniowie idą dzielić się z innymi Ewangelią, nie biorąc ze sobą niczego zbędnego. Nie mają bagażu, który absorbowałby ich ręce. Nie znają adresów tych, u których mogą się zatrzymać na nocleg. Muszą nawet zrezygnować z konwencjonalnych powitań, które trwają bardzo długo i zabierają czas. Jezus każe im się skupić całkowicie na tym, co mają przekazać innym. Mają być wolni od troski o siebie, o środki ewangelizowania, o skuteczność głoszenia. My również, przez chrzest, zostaliśmy wezwani do dzielenia się wiarą z bliźnimi. Nie możemy skarbu wiary zachować dla siebie. Wiara ma wymiar społeczny: należy do wszystkich. Inni również potrzebują Chrystusa. Dlatego nas również posyła: bez trzosa, bez zbędnych obciążeń, bez ludzkich kalkulacji powodzenia misji. Posyła nas do tych, z którymi żyjemy pod jednym dachem, uczymy się w szkole, pracujemy. Do tych, których może…

Czytaj dalej

Chrześcijaństwo głosi, że Bóg jest blisko człowieka i towarzyszy mu we wszystkich momentach jego życia. Jest całkowicie odmienny od rzeczywistości tego świata i przekracza wszystko, co moglibyśmy zrozumieć i wyrazić, ale jest obecny i pozwala nam doświadczać swojej obecności. Centrum i szczytem Bożego objawienia jest Jezus Chrystus, w którym pełnia bóstwa stała się obecna w świecie na sposób ludzki. Mieszkańcy Nazaretu nie chcieli jednak wierzyć w takiego Boga. Bliskość Jezusa i Jego obecność pośród nich wydawała im się niegodna Bożego majestatu. Także i my dzisiaj odczuwamy pokusę odsunięcia Boga od naszych codziennych spraw. O Bogu chcielibyśmy pamiętać tylko z okazji świąt, a Jego działanie ograniczyć do kościoła i do życia wybitnych świętych. Apostoł Paweł przekonuje nas jednak w dzisiejszym drugim czytaniu, że mocy Boga możemy doświadczyć przede wszystkim w momentach naszej słabości. Nie poznamy Boga, jeśli będziemy Go szukać tylko w tym, co cudowne i wielkie. Dopiero w momentach próby,…

Czytaj dalej

Kiedy Jair przyszedł do Jezusa prosić o uzdrowienie ciężko chorej córeczki, usłyszał słowa: „Nie bój się, tylko wierz”. Być może podobny głos słyszała w swoim sercu kobieta od wielu lat chora na krwotok. Wydała już wszystkie pieniądze na lekarzy, ale ci nie byli w stanie jej pomóc. Chwyciła się więc płaszcza Jezusa jak ostatniej deski ratunku, ufając, że zostanie uzdrowiona. Na szczęście oba epizody zakończyły się pomyślnie: Jezus umierającej dziewczynce przywrócił życie, a chorej kobiecie — zdrowie. Nie wiadomo, co w tych historiach bardziej podziwiać: wytrwałą wiarę, połączoną z ogromną determinacją, czy wielką cierpliwość. W przypadku chorej kobiety było to 12 lat poszukiwań, zmagań, walki o nadzieję. Również droga przełożonego synagogi do Jezusa nie była prosta. Nawet jeśli nie trwała zbyt długo, to z pewnością musiał on zaryzykować swoją pozycję społeczną i religijną, aby móc się z Nim spotkać. Pismo święte przytacza wiele podobnych historii, które pokazują, że wszystko, co…

Czytaj dalej

„Bóg pisze prosto po liniach krzywych” – te słowa ciągle na nowo sprawdzają się w naszym życiu. Biblijny Hiob potrafił trwać przy Bogu wtedy, gdy mu się powodziło, i wtedy, gdy doświadczał nieszczęścia. Przyjaciele Hioba różne przyjmowali postawy, on sam jednak nie stracił zaufania do Boga, bo głęboko wierzył, że Bóg przeprowadza go przez różne doświadczenia życiowe, aby umocnić jego wiarę. Kto buduje na Bogu jako na skale, ten wie, że jego dom nie ulegnie zniszczeniu. „Kto pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem”. Święty Paweł mówi nam, że „skoro jeden umarł za wszystkich, to wszyscy pomarli. A właśnie za wszystkich umarł Chrystus, po to, aby ci, co żyją, już nie żyli dla siebie, lecz dla tego, który za nich umarł i zmartwychwstał”. Życie w bliskości z Chrystusem, zapraszanie Go do naszej codzienności, umożliwia przeżywanie różnych doświadczeń życiowych jako daru, który mamy rozpoznać i przyjąć. Ale jest jeszcze coś ważniejszego: jeżeli…

Czytaj dalej

Przypowieść opisuje pracę wielkiego Siewcy, Jezusa. Oraz wszystkich siewców: nauczycieli, kaznodziejów, misjonarzy, rodziców. Jest dla nich zachętą do cierpliwości. Jezus bardzo prędko napotkał opór ludzkiej niecierpliwości. Jan Chrzciciel przesłał Mu zapytanie: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść?”. W domyśle: nie wywołujesz zbyt wielkich fal. Tak jak wszyscy, spodziewał się Mesjasza  wielkich przewrotów. Wobec działalności Jezusa — pomimo ciągnących za Nim „tłumów”, pomimo cudów — ludzie czuli rozczarowanie, świat się nie zmieniał i ich życie także. Przypowieść nawiązuje do niezwykłej tajemnicy życia dojrzewającego po cichu: w ziemię rzucone zostaje ziarno, ziemia wydaje się spać, ale oto pokrywa się zielenią, a potem złotem. Kto mógłby przypuszczać, słuchając Jezusa, że zasieje On ziarno w tylu sercach i w tylu glebach? Kto mógłby przypuszczać, że ten nieznany kaznodzieja i gromadka Jego uczniów dadzą początek Kościołowi, milionom wiernych, tysiącom czynów miłości, wielkiej ukrytej pracy nad przemianą serc i obyczajów? Druga przypowieść zaczyna się od…

Czytaj dalej

Ciągle musimy  dokonać wyboru, po której stronie stoimy? Musimy jasno się opowiedzieć. Nie możemy być domem wewnętrznie skłóconym, bo inaczej się nie ostoimy. I chociaż kusi nas natychmiastowe szczęście proponowane przez szatana, to jednak prawdziwe szczęście może nam dać tylko Pan Bóg.  Musimy też pamiętać, że ten wybór między rodziną ziemską, a Bożą nie jest odrzuceniem najbliższych, wyparciem się ich. Wręcz przeciwnie: wybierając Jezusa, stając po Jego stronie dopiero wtedy mogę żyć we właściwych relacjach z moimi najbliższymi. Dopiero wtedy moja miłość do najbliższych staje się prawdziwa i trwała. Dopiero wtedy zaczynam kochać nie ze względu na siebie, ale ze względu na drugiego. Zaczynam szukać prawdziwego dobra swoich bliźnich, a nie dzięki nim osiągnąć własne. Wybór więc między Bogiem a szatanem to wybór między dążeniem do tego, co trwałe i piękne, a tym, co niszczy i rujnuje wszystko. Pan Bóg bowiem powołuje nas do wiecznego szczęścia. Jego zapowiedź, zadatek człowiek…

Czytaj dalej

Żyjemy w dobie oświadczeń, listów otwartych i wszelakiego rodzaju publicznych deklaracji. Wszystko to jednak na nic się nie przyda, jeśli sam człowiek nie stanie się żywym, przekonującym listem. Jeśli będziemy ludźmi naprawdę uczciwymi, którzy słowa potwierdzają czynami, nie będzie potrzeba oświadczeń, listów i deklaracji — samo bowiem życie zastąpi wszelkie słowa. Św. Paweł w Liście do Koryntian pyta prosto i jednoznacznie: Czy potrzebujemy, jak niektórzy, listów polecających…? Wy jesteście naszym listem! — prosta, ale jakże wymowna odpowiedź. Tam, gdzie ludzie żyją prosto i uczciwie, nie ma miejsca na dodatkowe tłumaczenia czy uroczyste zapewnienia. Prawda i uczciwość same się bronią. Innymi słowy: samo życie staje się najlepszą obroną człowieka. Słowo Boże dzisiejszej niedzieli stawia nas wobec spraw z jednej strony niezwykle prostych i jednoznacznych, z drugiej natomiast wobec ideałów, które mogą się wydawać wręcz nieosiągalne. Chodzi o to, że sam człowiek, czyli jego życie, ma być żywą Ewangelią — listem Chrystusa,…

Czytaj dalej

330/393