GŁOŚ UPOMNIENIE

GŁOŚ UPOMNIENIE

Dosyć często szafuje się dzisiaj twierdzeniami: „Słowa pouczają, przykład pociąga”; „Świat nie potrzebuje nauczycieli, ale świadków”. Zawierają one sporo prawdy, zwłaszcza że nastąpiła dewaluacja słowa, a wielu płomiennych mówców okazało się zwykłymi zwodzicielami i kłamcami. Można się jednak obawiać, czy powyższe twierdzenia, mimo ładunku prawdy, nie stanowią dosyć wygodnego usprawiedliwienia dla braku postaw profetycznych, dla braku chrześcijańskiego świadectwa wobec świata. Statystyczny chrześcijanin nie podejmuje zbyt wielu wysiłków, aby dzielić Dobrą Nowinę z innymi, aby ją zwiastować, w jej imię napominać. Niejednokrotnie zresztą nawet w prostych rozmowach religijnych zdradza swoją nieporadność. Stąd też woli ich unikać albo prowadzi je z przymrużeniem oka lub żartobliwym uśmieszkiem.

Powoływanie się na potrzebę przykładu i świadectwa postawy może być dyskretną próbą zakrycia niewydolności w dziedzinie słowa. Z kolei przykład, świadectwo postawy wcale nie wypełnia luki, która powstaje z braku słów. Nie są bowiem zjawiskami zbyt częstymi, a siła ich oddziaływania nie zawsze jest wielka.

Dawno nie słyszałem, by ktoś podkreślał potrzebę dawania dobrego przykładu. Jeśli nawet jest on dawany, to bywa postrzegany jako zbyteczne usztywnienie postaw, jako naiwność lub słabość. Nadto boimy się dobrych przykładów, a właściwie boimy się podjęcia osobistego wysiłku, by je naśladować. Chyba gdzieś pośród takich obaw powstało twierdzenie, że dobre przykłady można podziwiać, ale niekoniecznie trzeba je naśladować. Podziw rzeczywiście nic nie kosztuje, naśladowanie może kosztować wiele. Wobec takich kosztów łatwiej wrócić do pięknego gadania.

Okazuje się, że świat ma równomierne zapotrzebowanie i na pouczające słowo, i na przykładne świadectwo. Takim właśnie potrzebom wychodzi naprzeciw całe Objawienie. Ono jest pełne Słowa i Życia, nauczania i świadczenia.

Ukazany nam dzisiaj w liturgii Jonasz był nie tylko głosicielem zagrożenia Niniwy. Wpierw był tym, który uczynił, „jak Pan powiedział”. Był przykładem trudnego posłuszeństwa wobec Bożego wezwania. Potem był świadkiem Boga wobec niniwitów. Podobnie postrzegamy Apostoła Pawła. Był nauczycielem i jednoznacznym świadkiem Chrystusa. Jak słowa i przykładu Jonasza potrzebowała Niniwa, tak Pawła potrzebowały Korynt, Efez, Rzym. Również Jan Chrzciciel doskonale wiedział, że zgromadzonym nad Jordanem nie wystarcza słowo i dlatego wspierał je bezkompromisową postawą i ascezą.

Chrystus wie, że cały świat i każdy człowiek potrzebuje jednocześnie słowa pouczenia i jasnego przykładu. Obu tym potrzebom zaradza On w stopniu najwyższym. Jego słuchacze i obserwatorzy stwierdzali, że dotąd nikt tak nie przemawiał. Nikt też nie czynił takich znaków, sięgających aż odpuszczania grzechów, a nawet aż zmartwychwstania. Chrystus Pan posługiwał się słowem i czynem, aby świat zbawić. Tak też wybrani przez Niego Apostołowie głosili i świadczyli.

Wszyscy ochrzczeni jesteśmy z tych, których Pan wybiera i posyła. Posyła nie tylko ze słowem ani nie tylko z czynem. Ten, który kazał nauczać, każe łowić, gromadzić, żniwować, a to są obrazy świadectwa czynu. Rodzice i wychowawcy wiedzą, że wychowanie to nie tylko tłumaczenie, ale również pokazywanie.

Nie możemy niewydolności słowa usprawiedliwiać większym zapotrzebowaniem na czyny, ani braku czynów nie nadrobimy wielomówstwem. Dopiero głęboka synteza słowa i czynu mającego wagę świadectwa, niesie w sobie zawsze potrzebne ludzkości wezwanie: „Nawracajcie się”.

ks. JAN WALICZEK