15 sierpnia, to szczególny dzień potrójnego święta. Historia świata przepełniona jest znakami czasu. Dla Polaków takim czytelnym znakiem jest zbieżność święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny ze wspaniałym zwycięstwem Polski nad Rosją Sowiecką w 1920 roku – nazywanym “Cudem nad Wisłą”.
Zastanawiam się, czy my, Polacy, choć jesteśmy tak bardzo tradycyjnie “maryjni“, zdajemy sobie sprawę z tego, jak mocno Kościół wiąże osobę Matki Bożej z historią naszej Ojczyzny, i jak sama Matka Boża osobiście wchodzi w tę historię. Tego osobistego wkroczenia Matki Bożej w polskie dzieje doświadczyliśmy w 1920 roku. Apokaliptyczny “smok ognisty” zamierzał pożreć Polskę, dopiero co narodzoną na nowo po mrocznych latach zaborów.
4 lipca 1920 roku pod bolszewickim hasłem Lenina “Naprzód na Zachód! Przez trupa Polski do serca Europy!” rozpoczęła się wielka ofensywa bolszewicka na całym Froncie Zachodnim – od granicy z Łotwą aż do błot poleskich. Historycznym dokumentem jest rozkaz marszałka Tuchaczewskiego do podległych mu wojsk. Rozkaz nie budzi wątpliwości, jakie były cele strategiczne agresji sowieckiej: Na Zachód!!!
Od początku sierpnia z Wieży zegarowej Zamku Królewskiego położonego tuż nad Wisłą, z wieży Katedry św. Jana, z wież położonych na Starym Mieście świątyń widać było w krytycznych dniach dla Polski nadciągające od wschodu oddziały Armii Czerwonej, huk armat i dymy toczącej się pod Radzyminem krwawej bitwy z bolszewickim najeźdźcą.
Szef Sztabu Generalnego generał Tadeusz Rozwadowski notował w lipcu 1920 roku:
Czułem dobrze, że tylko na siebie samych liczyć możemy, a umacniała mnie w tym przekonaniu jeszcze przestroga angielskiego marszałka Wilsona, ówczesnego szefa Sztabu Wielkobrytyjskiego, który wówczas na konferencji w Spa wypowiedział do mnie na pożegnanie te stanowcze słowa: Nie liczcie tylko na jakąkolwiek interwencję dyplomatyczną lub inną. Sowiety postanowiły zagładę Polski i jestem dokładnie poinformowany, ze bezwzględnie wszelkimi siłami do tego dążą i przez nikogo powstrzymać się nie dadzą. My wszyscy pomóc wam realnie po wojnie światowej nie możemy, a gdybyśmy nawet mieli odpowiednie siły do dyspozycji, to i tak na czas przerzucić ich do Polski nie zdołalibyśmy. Wiec przyszłość wasza cała w waszym własnym tylko ręku, a jeśli sami zwyciężyć nie potraficie, to zginiecie niechybnie.
5 sierpnia 1920 roku, gdy Armia Sowiecka zajęła już połowę Polski i dotarła do Wisły, Ojciec Święty Benedykt XV wezwał do modlitw biskupów z wszystkich krajów Europy, bowiem jak stwierdził w swym przesłaniu:
Obecnie chodzi o rzeczy najważniejsze: Obecnie jest w niebezpieczeństwie nie tylko istnienie narodowe Polski, lecz całej Europie grożą okropności nowej wojny. Nie tylko więc miłość do Polski, ale miłość dla Europy całej każe nam pragnąć połączenia się z nami wszystkich wiernych w błaganiu Najwyższego, aby za orędownictwem Najświętszej Dziewicy Opiekunki Polski zechciał oszczędzić Narodowi Polskiemu tej ostatecznej klęski oraz by raczył odwrócić tę nową plagę od wycieńczonej przez upływ krwi Europy.
W Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, czyli w polskiej tradycji w dzień Matki Boskiej Zielnej – 15 sierpnia 1920 roku Wojsko Polskie ruszyło do uderzenia na Armię Czerwoną, już wtedy najpotężniejszą, najliczniejszą i najbardziej nieludzką machinę wojenną w dziejach świata. Jej dywizje pewne były już pokonania Polaków, zdobycia Warszawy oraz dalszego marszu na Berlin, Paryż i inne stolice Europy, według strategicznych planów podboju i dyrektyw rządu Rosji Sowieckiej.
Bitwa Warszawska l920 roku, zwana też “Cudem nad Wisłą” oraz Bitwą nad Wisłą, ocaliła nie tylko odzyskaną niedawno polską niepodległość. Była to jedna z trzech najważniejszych bitew XX wieku na świecie, a zarazem jedna z decydujących w całej historii ludzkości. Wojsko Polskie na czele ze zwycięskim wodzem marszałkiem Józefem Piłsudskim zatrzymało i zwyciężyło milionową nawałę Armii Czerwonej i uratowało nie tylko Polskę, ale i całą Europę przed niewolą oraz wprowadzeniem zbrodniczego sowieckiego totalitaryzmu i systemu komunistycznego. Było to nawiązanie do najwspanialszych tradycji Rzeczypospolitej, kiedy to Polska nazywana była powszechnie w krajach Zachodu przedmurzem chrześcijaństwa albo przedmurzem Europy, co było wówczas równoznaczne. Tak jak przed wiekami w 1920 roku na terytorium Rzeczypospolitej toczyła się w rzeczywistości bitwa o losy Europy.
Dzień 15 sierpnia to zupełnie wyjątkowa data nie tylko w polskim kalendarzu, ale co więcej to zupełnie bezprecedensowe święto w skali globalnej. Nie ma kraju na świecie, który by w jednym dniu jednocześnie obchodził święto kościelne, maryjne, wojskowe i państwowe. Jednocześnie! A w Polsce jest właśnie, aby uczcić i upamiętnić bezprecedensowe zwycięstwo Polaków i polskiego oręża nad agresją komunistycznej Rosji na Polskę i Europę. To wiekopomne zwycięstwo zasługuje, aby nazwać je: VICTORIA POLSKA 1920ROKU. I jeżeli my sami nie będziemy tak nazywać największego z naszych najważniejszych zwycięstw w całej tysiącletniej historii, to któż w Europie je tak określi?!
Od 1992 r. w dniu 15 sierpnia obchodzimy Święto Wojska Polskiego. Wybrana data nawiązuje do wojny z bolszewikami, a konkretnie do zwycięskiej Bitwy Warszawskiej.
Dzieje ludzi i narodów to wędrówki, podróże często w nieznane. To niebezpieczeństwa, oddzielenie od bliskich. To niewola i zmaganie o wolność. Doświadczenie wyzwolenia, ale też świadomość ograniczeń i niespełnień.
Dzieje ludzi i narodów to również ideały i marzenia, których nie wolno się wyrzec. Należy do nich troska o pokój, sprawiedliwy pokój pomiędzy narodami.
Dzieje ludzi i narodów to wystrzeganie się naiwności. Nieraz przecież bywało tak, że ci którzy mówili pokój i bezpieczeństwo, parli do wojny i atakowali znienacka.
Do podstawowych cech żołnierza należy wierność. Polega ona na spełnieniu zobowiązań wobec ojczyzny. Realizuje się w konsekwentnym wypełnianiu powierzonych zdań. Nawet wówczas gdy są one trudne, gdy wiele wymagają i nas osobiście kosztują. Żołnierza obowiązuje wierność złożonej przysiędze, rozkazowi, ale też dobrze ukształtowanemu sumieniu. Bowiem w każdej sytuacji żołnierz pozostaje człowiekiem osobiście odpowiedzialnym za to, co czyni, albo za to, czego nie podejmuje.
Pan Bóg wzywa nas wszystkich, abyśmy w miarę naszych możliwości budowli lepszy świat i bardziej ludzkie społeczeństwo. On wzywa nas, abyśmy sprzeciwiali się krzywdzie i złu. Abyśmy dbali o swoją własną godność i o szlachetność życia, tj. byśmy nie rezygnowali z dokonywania autokorekt i z własnego rozwoju, w sferze myślenia, ocen, emocji oraz relacji z drugimi.
Uroczystość Wniebowzięcia Matki Bożej znana jest także pod nazwą Matki Bożej Zielnej. W tym dniu, jak każe tradycja wierni przynoszą do kościoła wiązanki plonów ziemi i ziół. W średniowieczu teologowie wiązali zieloność z dziewictwem, którego niedościgniony wzór odnajdujemy w Maryi. I tak Matka Boża stała się patronką plonów ziemi i uzdrawiających ziół. Zioła uzdrawiały ciało, zaś zawierzenie życia Patronce ziół przynosiło uzdrowienie duszy. Tradycja ludowa ma swoje wytłumaczenie tego zwyczaju. Jedna z legend mówi, że po przybyciu do grobu Matki Bożej, zamiast Jej ciała, Apostołowie znaleźli kwiaty i pachnące zioła. Na pamiątkę tego wydarzenia przynosimy do kościoła kwiaty i zioła.
Inna legenda tłumaczy skąd bierze się szczególny kult Matki Bożej wśród ludzi pracujących na roli. Otóż Bóg w swym gniewie zesłał sprawiedliwą karę na złych ludzi i woda zaczęła zalewać ziemię coraz wyżej i wyżej. Wtedy Maryja uchwyciła źdźbło zboża i osłoniła go swoją dłonią i tyle ile zdołała uchwycić ocalało i odtąd źdźbło jest zakończone kłosem na szerokość dłoni. Od tego czasu wdzięczni rolnicy obrali Matkę Bożą za patronkę swojej pracy, utrudzenia. W połowie sierpnia większość roślin uprawnych wydaje swoje owoce, a także zioła nabierają leczniczej mocy. Jest za co dziękować. Rolnicy zbierają plony ziemi oraz zioła i niosą do kościoła, aby podziękować Matce Bożej za jej opiekę i prosić o dalsze błogosławieństwo. Maryja wniebowzięta ukazuje nadprzyrodzony wymiar ludzkiego utrudzenia. Jej szlachetne, niepokalane życie wydało piękny owoc wieczności. Nasze codzienne utrudzenie, zawierzone Bogu i Matce Bożej rodzi najważniejszy owoc naszego życia, owoc szczęśliwej wieczności.
O święceniu ziół i plonów ziemi, które dojrzały na polach przypominają ludowe przysłowia: „Na Wniebowzięcie pokończone żęcie”, „W tym dniu każdy kwiat woła – Zanieś mnie do kościoła”.
Oskar Kolberg w XIX wieku pisał: „W święto Wniebowzięcia NP, czyli Matki Boskiej Zielnej, każda gospodyni znosi do kościoła snopki ziół ogrodowych i polnych podówczas kwitnących , ze szczerą wiarą, że poświęcenie przez kapłana powiększa ich moc uzdrawiającą i zachowawczą. Gdy natłok gospodyń z temi snopeczkami jest wielkim, kapłan wychodzi przed nabożeństwem na cmentarz kościelny, gdzie kobiety klęczą uszykowane, trzymając każda swój snopeczek, a odmówiwszy modlitwę i pokropiwszy zioła święconą wodą, wraca do kościoła. Zioła te przechowują się w chacie na siostrzanie, na oknie, za obrazami itd. Garść z nich wrzuca się następnie, w miarę potrzeby, do gotującej się w garnku wody, którą po przestygnięciu lub doprawieniu zimną wodą, wraz z dorzuceniem otręb pszennych lub ospy jęczmiennej, daje się bydłu pić przez kilka dni”.
Dawniej, po powrocie z kościoła, najczęściej gospodarz zatrzymywał się na progu domu, żegnał się krzyżem i mówił: „Wianek od Zielnej Pani trza zawiesić w komorze, by rok zdrowiem darował i łaską obejmował”. Zasuszony bukiet wieszano w budynkach gospodarczych lub w domu, gdzie najczęściej kładziono go za świętym obrazem. Zioła z poświęconej wiązanki dodawano do różnego rodzaju domowych herbat i wywarów stosowanych w leczeniu ludzi i zwierząt gospodarskich. Okadzano nimi izbę i obejście dla ochrony przed burzą, pożarem i morem. Z poświęconych kłosów wykruszano ziarna pod pierwszy zasiew. Zioła, które same w sobie miały moc uzdrawiającą, w poświęconej wiązance stawały się znakami obecności w naszym życiu przemożnej Opiekunki i Uzdrowicielki, która z wysokości nieba z miłością spogląda na swoje dzieci.
Miesiąc sierpień to miesiąc świąt maryjnych, pielgrzymek do tronu Matki na Jasnej Górze, ale i wielu narodowych wspomnień i rocznic. Skłania nas do pytania o naszą miłość do Ojczyzny, do tego, co ją stanowi i wyraża, pytania o nasz patriotyzm.
Jednak, jak mówi poeta Kazimierz Węgrzyn w wierszu “Wierzę, że w imię Matki…”, trzeba mieć nadzieję:
tyle trudnych pytań stoi wciąż przed nami
o los naszej Ojczyzny – o nasze sumienie
na żadne z nich nie znamy przecież odpowiedzi
oprócz tej że Bóg jest dobry – dobry nieskończenie
że wciąż nam przecież rzuca ratunkowe koła
że wciąż nam daje z nieba nadzwyczajne znaki
że w nas nie zwątpił dotąd – chociaż my wątpimy
czy potrafimy odnaleźć Jego Boże szlaki
sam oto czule pukasz różańcem do nieba
Bóg tych co w Niego wierzą nie trzyma za progiem
i choć mój Naród ciężko poraniony grzechem
wierzę że w imię Matki będzie stał przed Bogiem! Amen.