O św. Stanisławie B. i M.

O św. Stanisławie B. i M.

Stare księgi podają, że imię Stanisław pochodzi od słów :”stać się sławnym”. Jakże bardzo pasuje to imię do patrona dnia dzisiejszego, który sławę swą zdobył nie przez wojny i podboje, nie przez to, że był władcą, lecz przez trwanie przy Chrystusie – aż do śmierci.

Stanisław urodził się ok. r. 1030 w Szczepanowie . Młodzieńcze lata spędził prawdopodobnie w Tyńcu, gdzie pobierał nauki u benedyktynów. Potem studiował we Francji. W 1060r. przyjął święcenia kapłańskie, a 12 lat później został biskupem krakowskim. Początkowo jego relacje z królem Bolesławem Śmiałym układały się dobrze. Niestety, król nie dopełniał swoich obowiązków – wskutek jego częstej nieobecności w kraju wszędzie kwitło przestepstwo, bandytyzm i rozboje. Kiedy król powrócił z kolejnej wyprawy wojennej i zastał taki stan Ojczyzny, począł bardzo krwawo rozprawiać się z ludźmi. W obronie prostego ludu stanął właśnie biskup Stanisław, prosząc, by król opamiętał się. Kiedy król, zaślepiony pychą nie posłuchał napomnienia, biskup nałożył nań klątwę. Król, z natury porywczy, niewiele się zastanawiając, udał się wraz z rycerską drużyną na Skałkę, do kaplicy św. Michała, gdzie właśnie odprawiał Mszę św. biskup Stanisław. Sam zadał śmiertelne ciosy biskupowi, po czym wywlókł jego ciało przed kościół i rozkazał poćwiartować.

Stare przysłowie mówi :”Kto mieczem wojuje, od miecza ginie”. Oto ludzie, pamiętający, że to właśnie biskup bronił ich przed królem, wygnali króla z Polski. Bolesław umiera w Osjaku, w Jugosławii, nie oglądając ziemi ojczystej.

Ta dramatyczna historia rozegrała się dziewięć wieków temu, a jednak do dziś wzbudza emocje. Przeciwnicy biskupa nazywają go zdrajcą, bo wystąpił przeciw królowi. Zwolennicy czczą go i szanują, bo wystąpił w obronie uciskanych. Gdzie zatem leży prawda?

Spójrzmy na słowa  Ewangelii:”Dobry pasterz oddaje życie za owce”.  św. Stanisław  oddał  życie w obronie swego ludu.

Św. biskup Stanisław uczy nas, prócz miłości do Boga i ludzi, jeszcze jednej, bardzo ważnej cechy: umiłowania prawdy. I to tak wielkiego umiłowania, że gotów jest za tę prawdę oddać życie. A co w nas jest z tej miłości do prawdy?

Niejednokrotnie słyszymy: „Dla mnie to i diabeł może rządzić, aby mi było dobrze”. Gdyby biskup Stanisław myślał w ten sposób, to pewnie uratowałby swoje życie – na tym świecie. Ale jak osądziłby go Bóg?

Święty biskup Stanisław oddał życie za prawdę, jego wielcy następcy również.

Czy nauczyliśmy się czegokolwiek od tych wielkich przewodników wiary? Czy przypadkiem nie myślimy, że byli to dziwacy, szaleńcy, którzy zamiast żyć spokojnie wdawali się w niepotrzebne konflikty?

Wpatrujmy się w postać biskupa Stanisława, patrzmy na jego wielkich następców i naśladowców. I uczmy się, że tak naprawdę w życiu liczy się tylko to, komu służymy – prawdzie czy kłamstwu, Bogu czy szatanowi? I bądźmy pewni pewnością naszej wiary, że tylko służba prawdzie może dać nam wieczne zbawienie. Amen.

Ks. Adam Łach