Najważniejsze spotkanie

Najważniejsze spotkanie

Żyjemy w świecie chorym na samotność. Zanikają więzi sąsiedzkie, więzy rodzinne, więzy środowiskowe. Jeszcze trzydzieści lat temu ludzie przed czterdziestym rokiem życia rzadko narzekali na samotność. Była ona marginesowym problemem. Dziś narzekają na nią dzieci, zwłaszcza te nieposiadające rodzeństwa. Narzeka młodzież, narzekają ludzi przed czterdziestką, a nawet przed trzydziestką. Granica doświadczania samotności obniżyła się w sposób niepokojący.

Taka samotność ma wiele przyczyn. Zbyt wiele zajęć, duże tempo życia, brak czasu rodziców dla dzieci… Komputery, które pogrążają w samotności, mimo że stwarzają iluzję licznych spotkań na ekranach i w internetowej komunikacji z innymi. Powstają kluby samotnych, a jeśli ktoś w nich zawrze małżeństwo, jest nazywany zdrajcą środowiska… Kluby tylko pozornie usuwają samotność.

Samotność jest obecna w małżeństwach, bo brak w nich duchowej więzi. Samotność jest obecna w rodzinach. Jest nawet obecna w środowiskach powstałych przy kościołach, czyli w grupach apostolskich różnego typu.

To w takim świetle należy odczytać scenę z Ewangelii, w której bogaty celnik Zacheusz zapragnął zobaczyć Jezusa, a On odpowiedział mu, że chce do niego przyjść, aby raz na zawsze pozbawić go wirusa samotności. Zacheusz po spotkaniu z Jezusem już nigdy nie zaznał samotności. Jezus wyleczył go z niej na zawsze. Znamienne są Jego słowa: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. Gdzie jest zbawienie, nie ma samotności, bo życie jest zbudowane na miłości Boga i ludzi.

Wydarzenie z dzisiejszego fragmentu Ewangelii mówi o potrzebie szukania kogoś, kto uleczy serce z samotności. Zacheusz liczył, że Jezus mu w tym pomoże. Chciał Go tylko zobaczyć, ale Mistrz wiedział dlaczego, więc odpowiedział natychmiast. Imiennie go wezwał, by zszedł z drzewa, bo chciał pójść do jego domu.

A gdy wszedł do domu, okazało się, że Zacheusz był gotów rozdać połowę swych dóbr potrzebującym, bo doświadczył spotkania, które otwiera na innych. Samotność bowiem zamyka człowieka na Boga i na ludzi.

Trzeba, abyśmy dostrzegli wirusy samotności w naszych sercach i środowiskach. Należy je potraktować jako zapowiedź poważnej choroby. W świecie Ewangelii nie ma samotności. Trzeba odczytać Nowy Testament pod tym kątem i zobaczyć, w jaki sposób Jezus leczy ludzi z samotności.

Ks. Edward Staniek