Cokolwiek uczyniliście …

Cokolwiek uczyniliście …

Kiedy Chrystus przyszedł z Dobrą Nowiną na ziemię ludzie rzeczywiście widzieli w Nim kogoś, kto był dobry, po prostu dobry na co dzień i nie po to, aby Go inni widzieli i chwalili. On widział cierpienie ludzi chorych, potrzeby ludzi ubogich i głodnych, On nie musiał być proszony, błagany, nagabywany. Miał oczy zawsze otwarte na potrzeby ludzi i uzdrawiając, lecząc, karmiąc, czyniąc dobro nie robił nikomu łaski, nie wynosił się, nie poniżał nikogo i nie upokarzał. Rzeczywiście kiedy On przechodził przez ziemię, mieszkańcom kraju mroków zabłysło światło . Ewangelia, którą On głosił jest rzeczywiście Dobrą Nowiną o zbawieniu, o wyzwoleniu człowieka. Ewangelia przez Niego głoszona była poparta czynem, Jego dobrym działaniem, Jego dobrocią i miłością do człowieka, która wyrażała się nie w słowach, ale w czynach. On wyzwalał człowieka, przynosząc mu dobrą nowinę, czynił go wolnym przez najprostsze dobre czyny.

A jak jest z nami? Czy my postępujemy drogą Mistrza? Czasami głosimy piękne słowa o miłości, głosimy Dobrą Nowinę ubogim i jesteśmy przekonani, że naśladujemy Chrystusa. Ale nasze postępowanie nie idzie w parze z naszymi słowami. Jesteśmy ślepi na potrzeby ludzi ubogich. Dajemy się prosić i błagać, każemy innym czekać na naszą dobroć i łaskawość. Czasami udajemy, że nie widzimy. Czasami jesteśmy rzeczywiście ślepi i zapatrzeni tylko w siebie, widzimy tylko nasze własne sprawy i interesy. Czasami lekceważymy sobie innych i nie zwracamy uwagi na ich potrzeby, na ich biedę, bo mamy tyle innych spraw na głowie, bo jesteśmy tacy zapracowani, tacy zabiegani, tacy zajęci. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to często po to, aby nas inni widzieli i chwalili. Jeśli już jesteśmy dobrzy, to robimy to ostentacyjnie i na pokaz. Jezus przeszedł przez ziemię dobrze czyniąc. A ponadto mówił wprost: Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych mnie to uczyniliście. ale też : Czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych tego i mnie nie uczyniliście. Czy ja idę przez ziemię śladami Chrystusa, czyniąc dobrze? Bez proszenia, bez łaski, bez wielkich słów i nie na pokaz? Czy nie lekceważę sobie człowieka stojącego nieraz obok i czekającego na moją pomoc, bo jestem taki zajęty… SOBĄ?