Nauczyć się przyjmować Chrystusa

Nauczyć się przyjmować Chrystusa

Kilka dni minęło od świąt Bożego Narodzenia. Pierwszy dzień świąt jak zwykle był jednym wielkim częstowaniem i jedzeniem przygotowanych dań. Drugi przebiegał w wielu domach podobnie: odwiedzanie rodziny, znajomych i przyjaciół. Polacy uwielbiają święta Bożego Narodzenia, bowiem – te dni mają swój klimat.

Czy jednak tylko na klimacie ma polegać przeżywanie wcielenia Bożego? Dzisiejsza Ewangelia dobitnie pokazuje, że ponad dwa tysiące lat temu wielu minęło się z Synem Bożym. Dla Jego rodziców było zamkniętych wiele domów, a po trzydziestu trzech latach historia się powtórzyła. Ewangelista Jan pisze o tej powtórce następująco: „Świat Go nie poznał. Przyszło [Słowo] do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” .

Czy w naszych czasach ta historia może się powtórzyć? Czy współczesny człowiek może Jezusa nie przyjąć nawet wtedy, gdy świętuje? Niestety, odpowiedź jest twierdząca. Dlatego też w drugą niedzielę po Bożym Narodzeniu trzeba uczynić rachunek sumienia dotyczący świętowania, które było naszym udziałem przed kilkoma dniami.

Najpierw trzeba zapytać siebie o religijny wymiar przeżywanego Bożego Narodzenia. Parę lat temu do pewnego księdza podeszła przed świętami kobieta, której życie tak się poukładało, że od kilku lat żyła na kontrakcie cywilnym. Dla niej największym problemem była niemożność przystępowania do sakramentów. Mówiła: „Święta bez Komunii Świętej to żadne święta.

Wszyscy, którzy mogli, a nie przystąpili do Komunii Świętej w czasie świąt Bożego Narodzenia, nie zrozumieli religijnego wymiaru tego czasu. Poprzestali jedynie na klimacie, wystarczył im familijny wymiar tych świąt.

Czy jednak w tym drugim wymiarze, rodzinnym, nie można się minąć z Jezusem?

Święta Bożego Narodzenia niosą nade wszystko pokój i nadzieję. Jeśli w kontaktach pomiędzy domownikami nic się od 24 grudnia nie zmieniło, to znaczy, że serca są nadal zamknięte. Nie chodzi przecież o to, aby udawać w czasie wigilijnych życzeń.

Nie chodzi o to, aby na czas świąt (i tylko świąt) zawiesić broń i zawrzeć pakt o nieagresji. Święta mają głębszy wymiar. Powinny dawać wszystkim perspektywę lepszego jutra. Ta ciepła, serdeczna atmosfera wigilijna powinna zostać przeniesiona w codzienność.

Życzliwość, dobre słowo czy czułość nie mogą być towarem od święta. Każdy z nas powinien wracać do 24 grudnia, aby sobie przypominać i udowadniać, że potrafi być człowiekiem bezkonfliktowym, ciepłym, przyjaznym.

I dopiero wtedy można powiedzieć, że święta Bożego Narodzenia były prawdziwie przeżyte w wymiarze rodzinnym. Gdy do tego doda się jeszcze przebaczenie, jakim trzeba obdarzyć każdego, który skrzywdził, to czas świętowania staje się przestrzenią uzdrawiania życia, relacji z drugim, zażyłości z Bogiem.

Święty Jan zapisał w Ewangelii: „wszystkim tym jednak, którzy Je [Słowo] przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1). Jeśli otwarliśmy serce dla Pana, jeśli przeżyliśmy święta Bożego Narodzenia zarówno w wymiarze religijnym, jak i rodzinnym, to możemy być pewni, że jesteśmy obdarzeni szczególną łaską wybrania. Świętowanie stanie się codziennością, a przyjmowanie Chrystusa – wewnętrzną potrzebą.

ks. Janusz Mastalski